poniedziałek, 18 stycznia 2010

Piesku, piesku nadstaw głowę, dam Ci wody na ochłodę...

(Zacznę ponownie od przypomnienia, że seria Nieuchwytność to jeden tekst, dlatego osoby nowe, zapraszam do przeczytania najpierw wstępu.)

W kwaterze głównej znajdującej się w czyśćcu panował wszechobecny zamęt. Bogusław siedział na twardym stołku w sali przesłuchań. Co jakiś czas podchodził ktoś bliżej mu nieznany i zadawał liczne, często się powtarzające, pytania. Nikt jednak nie miał ochoty wytłumaczyć Bogusławowi co się dzieje. Po jakiejś godzinie mężczyzna przerwał w połowie zdania i wyszedł. Po dłuższej chwili wszedł ktoś zupełnie inny. Był to chłopiec na oko szesnastoletni. Niezbyt długie czarne włosy opadały na jego pociętą bliznami twarz i jadowicie zielone oczy. Miał na sobie skórzaną kurtkę, dżinsy i glany. Wszystko oczywiście w czarnym kolorze. Uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko. Wyjął cygaro i pudełko zapałek. Nie spiesząc się zapalił je, nabrał dymu w usta i wypuścił kółka. Patrzył na Bogusława z dziwnym i dzikim zainteresowaniem. Siedzieli tak póki nie skończył cygara.

-Jak udało ci się przeżyć?

-Mówiłem to już wielokrotnie- podjął zirytowany Bogusław- Zemdlałem, przywiązał mnie do drzewa i odszedł, ponieważ zabijanie, jak to powiedział, słabych Śmierci nie sprawia mu przyjemności.

-Nie, nie o to pytam. Pytam o to co zrobiłeś i czego nie zrobiłeś chcąc przeżyć.

Bogusław był lekko zaskoczony tym pytaniem i zaczął powoli

-Gdy we mnie celował stałem w bezruchu, a gdy opuścił broń, zaatakowałem. Co się tutaj do cholery dzieje?

-Jesteśmy w stanie wojny, drogi przyjacielu. Zgaduję, że to nie byli zwykli Pożeracze… Zapewne byli to Konsumenci…

-Byli?

-Ach no tak, o niczym nie wiesz, doszło do sześciu ataków jednocześnie. Jesteś jedynym patrolowym, który przeżył, chociaż każdy z tamtych przewyższał cię stokrotnie siłą i doświadczeniem i…
-
Kim ty do diabła jesteś?- przerwał mu Bogusław

Uśmiechnął się, powstał i przekraczając próg tylko rzucił –Fatum drogi przyjacielu, Fatum-

Fatum? Los, Demon, Śmierć? Czyli była to prawdziwa Śmierć. Został on stworzony gdy Adam i Ewa zostali wygnani z Raju. Bogusław siedział patrząc się w przestrzeń nie wierząc własnym uszom.

●●●
Chłopiec, na oko szesnastoletni ruszył sprawnym krokiem, teraz należy podejmować szybkie i bezbłędne decyzje. Długi korytarz wydawał się nie mieć końca. Szare ściany i brązowy dywan, to takie przygnębiające. Drzwi otworzyły się przed nim same. Siedzieli już tam wszyscy ze sztabu kryzysowego.

●●●
Bogusław przygotowywał się do ponownego wyjścia w teren. Teraz nie ma czasu na użalanie się nad sobą. Jeśli były to wszystko planowane zamachy należy potroić ilość patrolowych. Każdy nowicjusz zostawał przydzielony do kogoś z większym doświadczeniem. Jemu trafił się prawdziwy psychopata. Zamiast kosy miał przewieszony przy pasie rzeźnicki tasak. Nie była to zwykła Śmierć, zajmował się zadaniami specjalnymi, czyli zabijał stworzenia typu Pożeracze, Zombie, Ghule itp. Teraz dostał nowy cel i był szczęśliwy jak dziecko, które dostało właśnie nową wymarzoną zabawkę. Bogusław jako dodatkowy sprzęt dostał mini miotacz ognia. Był wielkości dłoni, a tworzył dwumetrową ścianę ognia o zasięgu dziesięciu metrów.

Zwykły patrol nic specjalnego nie było widać. Tylko czasem przewijali się patrolowi w pełnych zbrojach objętych zaklęciem ukrycia.

Nie mieli wiele do roboty, jedna misja. Mężczyzna miał dostać za pięć minut zawału serca, dostali proste wytyczne zabezpieczyć teren dziesięć minut wcześniej, dowiedzieli się o tym przypadku minutę temu. Coś musiało blokować przekaz.

Śmierci porozumiewają się za pomocą systemu nadawania telepatycznego. Nie jest to jednak połączenie jak w telefonie. Najpierw telepatycznie lokalizuje się odbiorcę, następnie jakby nagrywa wiadomość i w końcu się ją wysyła, ta zaś nieśpiesznie sunie do odbiorcy. Można je blokować, jednak zużywa to wiele energii i niewielu to potrafi.

Sprint nikomu nie zaszkodzi. Nie wezwali wsparcia, w sumie Bogusław i jego kolega nie mieli nawet czasu nad tym się zastanowić. W głębi duszy Bogusław liczył, że ten jego psychopatyczny kompan jest tak dobry jak zwariowany.

Wszystko wskazywało na to, że wbiegają prosto w pułapkę. Było tutaj zbyt spokojnie, żadnych patrolowych, których mogliby poprosić o pomoc.

Gdy ktoś skonsumuje Twoje ciało wraz z duszą, ona przepada, znika, umiera, tak jak ciało. Trzeba walczyć o każdą duszę jeśli chce się aby ktoś wywalczył kiedyś Twoją.

Dlatego tak łatwo wbiegali w pułapkę. Gdy stajesz się śmiercią Twoja dusza zostaje zamknięta w czyśćcu. Jedyne co narażają to możliwość dalszego życia.

Mężczyzna już konał w wąskiej i ciemnej uliczce, w której zalatywało stęchlizną i bezdomnymi. W tym jednak momencie wszyscy gdzieś wybyli. Ślepy zaułek więc byli w pułapce, gdy dwóch konsumentów odcięło im drogę. Stali oni jakieś pięćdziesiąt metrów od celu. Prawdziwym problemem było jednak to co oni prowadzili. Cztery ogary. I chyba podpierdolili je z piekła, gdyż każdy z nich miał płomiennego irokeza, jasnoszarą, niemalże białą sierść i był ślepy. Płomienie, w których się rodziły wypalały im oczy.

Podsumowując dwóch Konsumentów i cztery piekielne ogary, na Bogusława i już mniej psychopatyczną Śmierć.

Wszystko było ustalone wcześniej. Bogusława misją jest zbierać duszę, a jego kolegi ochrona.

Kompan wyjął z kieszeni okrągły przedmiot. Wyglądał jak wykonany ze szkła. Trzymał on w ręku potężny artefakt, jednak Boguś go nie znał. Uznał to jednak za znak. Gwałtownie się odwrócił i w pełnym biegu zatrzymał czas, dobył kosę i spróbował zabrać duszę. Nie zdążył. Ogar uderzył go głową i przewrócił, delikatnie podpalając. Pozostałe trzy ogary i dwójkę Konsumentów jego koleżka skutecznie zatrzymał, machając dwumetrowym płonącym czarnym płomieniem, mieczem.
Bogusław przetoczył się w tył i spróbował złapać równowagę. Zrobił unik z obrotem przez plecy, jednocześnie przygasając lewą ręką pierś, gdy stwór z piekła rodem skoczył na niego tym razem próbując chwycić go potężnymi szczękami za gardło. Namacał stopą upuszczoną kosę, jednak ani na chwilę nie spuszczał przeciwnika z oczu. To była jego jedyna przewaga. Musiał to załatwić szybko, psychol słabł i był już pokryty, mniejszymi lub większymi ranami. Podrzucił kosę nogą, kucną nisko gdy wróg skoczył ponownie na jego gardło i wbił ostrze w brzuch stworzeniu. Wstał i wykorzystując pęd nadany przez skok, wykonał obrót i wyrzucił ciało w walczących. Szczęśliwie trafił jednego z Konsumentów, który od siły uderzenia upadł.

Po duszę pojawił się anioł, zabrał ją i gdy znikną w portalu, czas znów ruszył.

Konsument i dwa ogary uciekli. Jednego ogara udało się zabić ochroniarzowi. Rozpłatał go na pół. Nieszczęśliwie, drugi Konsument zginął, uderzając rozpłatał sobie głowę i zajął się ogniem od płomiennego irokeza. Czyli ponownie nie ma kogo przesłuchać.

Teraz największym problemem był jednak stan zdrowia jego towarzysza, miał on rozszarpany cały prawy bok i spalone pół twarzy…

(Miałem dodać ten tekst w niedzielę jednak wystąpiły pewne trudności i nie dałem rady go ukończyć w terminie. Termin niedziela, uznałem za sensowny i będę się starał w tym dniu, dłuższy bądź krótszy tekst tutaj zamieścić.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz