czwartek, 12 sierpnia 2010

Droga pełna szczątków

(Ten tekst jest pisany w miarę na szybko więc nie jest cudowny. Aktualnie eksperymentuje dlatego mam taką długą przerwę w dodawaniu. Trenuje i staram się pisać nowe rzeczy co mi idzie średnio, ale wszystko w odpowiednim czasie. Przypominam, że Nieuchwytność to seria i trzeba ją czytać od początku, osoby, które znają już wcześniejsze części proszę o ponowne przeczytanie poprzedniej, gdyż akcja dzieje się parę sekund później, a ten odnosi się bezpośrednio do tego wcześniejszego)


Upadła zwana Krwawiącą Księżniczką, w zamierzchłych czasach była Tronem, jednak za swoje niegodziwe postępki została zdegradowana i poszukując sprawiedliwości uciekła do piekła, tam, ku jej zdumieniu, również nie otrzymała należytego jej stanowiska. Duma jednak nie pozwalała jej przepraszać, aby znów wkupić się w łaski nieba, więc zgodziła się pozostać na Dole.

Zdjęła niewielki plecaczek, który zawsze nosiła przy sobie i wydobyła z niego niewielką kukiełkę, niemal identycznie wyglądającą jak jej ochroniarz. Uśmiechała się przykładając palec wskazujący do pleców kukiełki. Ochroniarz zawisł bezwładnie w powietrzu, w identyczny sposób jak kukiełka. Upadła delikatnie drgnęła jednym ze sznurków i wojownik dobył miecza. –Ja się nim zajmę- powtórzyła znacznie ciszej.

Ochroniarz poruszał się szybciej niż Cherub i bardziej nieprzewidywalnie, jego bezwładne ciało wyprowadzało tak potężne ataki, że walczący Konsument musiał je blokować obiema rękoma i z tego właśnie powodu wypuścił z dłoni pistolet. Krwawiąca Księżniczka poruszyła kukiełką w dół, tak że Ochroniarz kucnął gdy cios przelatywał mu nad głową i powstając przebił Konsumenta mieczem, po czym podciągnął ostrze ku górze. Szybko je wydobył z ciała i wykonując obrót odciął głowę przeciwnikowi.

Upadła uwolniła wojownika spod wpływu zaklęcia i umieściła kukłę z powrotem w plecaczku. Ochroniarz jakby uwolnił się z transu, obejrzał swe ciało poszukując nowych rozcięć, nie znalazłszy ich, chwiejnym krokiem powrócił do boku swej pani.

Cherub z miną lekko skwaszoną, podzielił walczących na dwa zespoły i się rozdzielili. Większa grupa pod jego dowództwem atakowała bezpośrednio na centrum dowodzenia. Mniejsza grupa pod kierownictwem Upadłej miała zaatakować i zamknąć portal, przez który wzywane są potwory. Boguś i Psychol byli w grupie Cheruba. Ruszyli przez zdewastowane osiedle, które zdawało ciągnąć się w nieskończoność. Wszystko zdobiły plamy krwi, a tu i ówdzie walały się resztki mieszkańców. Czasem można było zobaczyć nawet całą głowę, choć przeważnie były to pojedyncze palce i zęby. O ich przybyciu nie wiedział chyba jeszcze nikt, więc postanowili szybko się nie ujawniać. Dlatego osiedle przemierzali po dachach. Nie było to proste. Szczególnie w dzisiejszym budownictwie. Skrzydła jednak ułatwiały tę zabawę. Główny pięciopiętrowy budynek rzucał się w oczy niczym pryszcz pośrodku czoła, gdyż unosił się jeszcze wyżej w powietrzu, czyli jedynym możliwym sposobem na dostanie się tam było podlecieć. Ogólnie rzecz biorąc ciekawe środki ostrożności.

Bogusiowi kazali pozostać w ukryciu jako, że on samodzielnie nie potrafił latać. Jego zadaniem było informowanie, jeśli jakieś większe siły zaczną się zbliżać do tej bazy, gdy oni będą jeszcze w środku.

Cherub i wszystkie śmierci dokonały przemiany, po czym wzbili się w powietrze i zaatakowali. Polecieli od razu na ostatnie piętro i spróbowali się dostać przez okno, co im niestety nie wyszło, po uderzeniu w szkło po całym osiedlu rozeszło się potworne zawodzenie, chyba było to coś na wzór alarmu. W parę chwil, jak na zawołanie, lub bardziej przyzwanie, pojawiły się setki Konsumentów i Pożeraczy na bękartach piekielnych. To była pułapka. Walka nie trwała długo, najdłużej utrzymywali się Cherub, Psychol, Arnes i Olia (ta ostatnia dwójka to również śmierci, jedne z najbardziej zasłużonych. Byli walczącym rodzeństwem, których historia powinna być zapamiętana, niestety ta nie jest o nich. Kiedyś zostaną jeszcze wspomniani) Pierwszy z nich padł Orn, wpierw ugodzony ostrzem w pierś, tylko po to by bękart piekielny mógł prościej go rozszarpać. Boguś wpadł w rozpacz, mimo tego, że walka działa się w powietrzu, chciał zaatakować, jednak nie mógł się poruszyć, jakaś magia go uziemiła. W jego głowie zabrzmiał głos Upadłej. Czekaj na nas, nic nie rób, zaraz będziemy. I rzeczywiście po chwili ramię Bogusia ścisnęła Upadła, jednocześnie ściągając z niego czar, jej uścisk był jednak na tyle silny, że nie pozwolił mu rzucić się i pomścić przyjaciół. Miejsce rozpaczy dawno zajęła furia, właśnie to wydarzenie odblokowało jego wcześniejsze opory przed zabijaniem dodając mu sił. Wpadł w prawdziwy szał bojowy. Na jego szczęście Upadła i pozostałe Śmierci nadal go przewyższały siłą, więc bez większych problemów utrzymali go na miejscu do czasu aż się uspokoi. Po dziesięciu minutach szarpania, osunął się w ciemność…


(Kiedy następna część? Nie mam pojęcia! Nie wiem co dalej, piszę dużo tekstów fragmentami i jeśli coś w końcu złożę do kupy to na pewno to dodam, niestety nie jestem w stanie podać nawet zbliżonego terminu.)