poniedziałek, 20 grudnia 2010

Ach te święta

(takie tam głupawe świąteczne opowiadanie.)


-Uwaga!- rozległ się niski i potężny głos –Tegoroczne święta mają przejść do historii. Rock ‘n’ Roll!

-Czy niczego cię nie nauczyły twoje poprzednie „niezapomniane” święta?- W drzwiach pojawiła się niska i puszysta kobieta, której zwykle dobrotliwą twarz przyozdabiał groźny grymas. Widząc niezrozumienie na twarzy męża, kontynuowała- Jak ostatnio wołałeś „niezapomniane” święta, to dałeś chińczykom dziurawe prezerwatywy i do teraz nie mogą się pozbierać!

-Oj, kochanie-podjął błagalnie święty Mikołaj- w tym roku, chce rozdać wszystkim płyty z muzyką.

Mikołajowa spojrzała na niego z ukosa. Spróbował się uśmiechnąć niewinnie co średnio mu wyszło. Szybko odwrócił się zmieszany i podszedł do wielkiego karka w zielonym dresie.

-Elfie, przypilnuj dobrego podziału paczek świątecznych, ja idę przygotować renifery. Za dwa dni święta, a one ciągle na ciągu alkoholowym od poprzedniej gwiazdki-westchnął święty- Nawet Rudolfowi od tego denaturatu nos na fioletowy się zmienił…

Elf szybko pokiwał głową z uśmiechem i w podskokach zebrał pozostałe łyse dresy. Po czym  śpiewając  „Last Christmas I gave you my Machete” zaczęły pakować prezenty.

 
Prezenty były podzielony dla dwóch grup. Fani Justina Bibera otrzymali płyty Ozzy Osbourne’a. Zaś pozostali płyty wspomnianego wcześniej Bibera.


Wystarczyły dwie godziny, a na świecie wybuchły zamieszki. Setki tysięcy ofiar śmiertelnych pochłonęły walki na ulicach.


-Ach te święta- mruknął Mikołaj popijając zimne piwo w saniach, gdy nad jego głową przeleciał statek kosmiczny wyliczając, że ziemianom pozostały dwa lata życia i ładując działa…

(życzę wszystkim wesołych świąt, mile spędzonych. Bogatego Mikołaja :D i dobrego Nowego roku, abyście w Sylwka dotrwali chociaż do północy :) )