środa, 23 czerwca 2010

Pióro

(Konkurs jednak się nie odbył, chodziło w nim o napisania opowiadania erotycznego, czegoś co przedstawia stosunek. Po raz kolejny pokazałem, że nie potrafię pisać na zlecenie, piszę tylko to co chcę napisać, ale akurat to mi w miarę przypasowało i trochę naginając temat stworzyłem TO, nie jest to idealne, ponieważ przez to że konkurs się nie odbędzie odechciało mi się dalej dłubać)



Pewnego baśniowego wieczoru, na samotnej i niewielkiej wyspie położonej na morzu, którego lazurowa barwa wypełniała krajobraz aż po horyzont, stało rzeźbione łoże z czterema kolumnami. (Wyspa ta była tak mała, że nic poza nim by nie pomieściła.)
Na łożu siedział On i Ona, a nad łożem tysiące różnokolorowych ptaków latało tworząc na niebie w blasku zachodzącego słońca, wybuchy kwiecistych wzorów po tysiąckroć barwniejszych, większych i wspanialszych niż są nam w stanie zapewnić sztuczne ognie.
 I gdy On zdjął Jej koszulę, ptaki zanurkowały i uniosły oba nagie ciała na swych grzbietach tworząc, dookoła nich jakby pokój o milionie kolorów, w którym mogli siebie posiąść, opadli na aksamitną pościel pełną piór i tam zatańczyli taniec ciał, delikatnie muskając swe wargi, tak aby partner czuł niedosyt i chciał więcej. Czasem wznosili się wysoko, a innym razem gwałtownie opadali walcząc ze sobą w powietrzu, choć tak naprawdę ani na moment nie oderwali się od pościeli.
Ostrożnie sunął palcem w dół po mostku i jeszcze niżej, robił to tak delikatnie jakby bał się, że zadrze Jej skórę, jakby na potwierdzenie w ślad za palcem całował Jej ciało i tak schodził coraz niżej, aż wraz z ostatnim promieniem słonecznym pokazał Jej kosmos. Czuła, że gdyby chciała, mogłaby sięgnąć planet, trwało to do czasu gdy gwiazdy niesamowicie się zbliżyły i rozbłysły, a po tym wszystkim zapadła ciemność i pustka.
Zaczęła się przemieniać. W najpiękniejszego ptaka na ziemi, On jednak nie chciał puścić ukochanej. Udało mu się jedynie wyrwać jedno z Jej piór, nim opuściła wyspę wylatując oknem stworzonym przez ptaki, które w tym momencie, jak na znak, rozproszyły się i poleciały za Nią.
On jednak pozostał na niewielkiej wyspie z rzeźbionym łożem i aksamitną pościelą, siedząc na jego skraju z Jej piórem w dłoni, siedział tak do czasu aż powiększająca się rozpacz przemieniła go w głaz.

Co roku wyspę odwiedza najpiękniejszy ptak świata, którego pieśń brzmi jedynie tutaj, koło swego ukochanego, próbując go odczarować… 

(Trzymać kciuki za mnie 29 i 30, mam egzamin do szkoły, kolejne teksty wkrótce, mam wenę i idzie mi pisanie, ostatnio także poprawiam swoje stare teksty, bo pomysły były fajne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz