środa, 9 grudnia 2009

Nieuchwytność- wstęp

(Jest to wstęp, chciałem najpierw napisać to jako taki w skrócie obraz przed właściwymi tekstami, jednak stwierdziłem, że warto przybliżyć w formie fragmentu opowiadania. Jest to niewykończone i proszę się nie zdziwić jak kiedyś pojawi się tutaj ten fragment poprawiony lub zmieniony.)

Lekki wiatr porywał kurz z ulic ku górze tworząc wielkomiejską atmosferę nie dającą się powtórzyć w żadnym innym miejscu. Bogusław wracał do domu, jak zwykle niezadowolony. Po raz kolejny wychodził z rozmowy kwalifikacyjnej niezatrudniony i jak być w takim przypadku optymistą. Chociaż on miał się za realistę, to większość jego znajomych zarzucało mu pesymizm.
Tego paskudnego dnia zaczepiło go dwóch tajemniczych i nieznajomych mężczyzn. Chociaż dzień był dość chłodny, oni byli ubrani zaledwie w garnitury.
-Dzień dobry panu- ukłonił się mężczyzna w białym gajerku, zaś ten w czarnym jedynie subtelnie skinął głową.
-Yyy…
-Elokwentny to on nie jest, no ale w tym zawodzie to nie jest wymagane
-Przestań, byś zgryźliwy- odpowiedział mu kolega- Jestem Muriel, anioł
-Blau- przedstawił się ten zgryźliwy- Upadły
Bogusław słysząc to zaczął długo i głośno się śmiać, tak że inni przechodnie oglądali się na niego, a Blau rozciągnął swoje usta w jeszcze bardziej zgryźliwy grymas.
-Ty on jakiś nienormalny jest.
-To szok, nie załapał że to nie żart. Zaraz mu powinno przejść.
-Acha-Nagle cały świat zatrzymał swój bieg, wszystko stało się mniej ostre. Czarny garnitur zaczął się rozrywać. Bogusław gwałtownie przestał się śmiać i patrzył z niedowierzaniem. Upadły zaczął się przemieniać, najpierw pojawiły się przegniłe i poczerniałe skrzydła, następnie poszarpany licznymi ranami tors, a na końcu ujawnił prawie w całości zwęgloną twarz. Muriel stał i nawet na chwilę nie mrugnął, jakoś go to nie ruszyło, tylko machną ręką na kolegę. Bogusław jednak nie mógł uwierzyć i zaczął się szczypać w rękę będąc pewny, że jeszcze śpi. Gdy uniósł ponownie wzrok Blau wrócił do ludzkiej formy w garniturze. I zaczął mówić, a jego drwiący uśmieszek nie zniknął.
-Tak więc mamy propozycję dla ciebie. Chcemy cię zatrudnić. Drogą porozumienia raz na sto lat, dwóch przedstawicieli, jeden z Góry a drugi z Dołu, wybiera jednego śmiertelnika do pracy jako Śmierć. Od razu aby uniknąć głupich tłumaczeń, jest więcej niż jedna Śmierć i będziesz z nimi ściśle współpracować, ale o tym później.
-Chyba nie do końca załapałem…-odrzekł nieco zakłopotany.
-Tu nie ma nic do rozumienia- odpowiedział anioł z uśmiechem- masz prawo nie przyjąć propozycji, jak się zgodzisz to przeniesiemy się do obszaru szkoleniowego, a jeśli nie, wymażemy wspomnienie tej rozmowy z twojej pamięci.
-Acha, czyli… mogę pracować jako Śmierć i wieść ciekawe i urozmaicone życie, lub wrócić do tego co robię?
-Z grubsza tak.
-Mhm, no to… nie
-Dobra, zrobimy to inaczej- rzekł nie zniechęcony Upadły- Wiedz, że jeśli będziesz pracować i nie popełnisz żadnego przestępstwa dostaniesz dodatkowe dwadzieścia lat życia i po śmierci wybierzesz miejsce, do którego chcesz trafić.
Bogusław spojrzał zaciekawiony, chwilę się zastanowił po czym skinął przytakująco głową.
-I wreszcie podjąłeś słuszną decyzję- rzekł Blau- do zobaczenia- rzucił mu na odchodne, po czym otworzył portal i wraz z Murielem zniknął w środku. Zaś biedny rekrut przez chwilę stał jak w ryty po czym otworzył się za nim inny portal, z którego wyszedł niski i drobny mężczyzna w połamanych okularach i poszarpanym stroju.
-Witaj jestem cherubem i będę cię szkolił do fachu Śmierci…

(Tyle słowem wstępu ;p samo szkolenie zostaje przeze mnie pominięte. Kolejne teksty będą już z jego zadań, a zapewniam, że przygody czekają go ciekawe.)

1 komentarz: