piątek, 4 grudnia 2009

Eksperyment


 (Tekst, jak się wszyscy spodziewają, ma ponad rok, napisany został jako nowe doświadczenie. Nie jest to w żaden sposób powalające i głębokie. Dodałem to tylko jako ciekawostkę. Jako następny post mam zamiar dodać coś z moich nowych rzeczy.)

-Witam państwa bardzo serdecznie- zaczął jakiś przysadzisty mężczyzna na podwyższeniu.- Chciałbym opowiedzieć wam o najnowszej technologii zbrojeniowej. Wraz z moim sztabem naukowców opracowaliśmy tarcze magnetyczną rodem z gwiezdnych wojen. Wykorzystuje ona najnowsze technologie używane przez NASA….- Pyszni się bufon nadęty. Myśli, że jest taki świetny i mądry-pomyślałem, a ten tam dalej swoje trajkotał –używając…bla, bla, bla … maszyn…bla, bla, bla… wykorzystując energię 100 razy większą niż przy wybuchy bomby atomowej…

-Co? –Wykrzyknąłem równocześnie przeglądając broszurkę z dokładnymi wytycznymi tego oto eksperymentu- to nie ma prawa się udać- powiedziałem jako doświadczony w tych dziedzinach nauki. –To wszystko wezmą diabli, wszystko to wyleci w powietrze…

-Proszę się nie przejmować- Odpowiedział mi ten tłuścioch- za dwie godziny udowodnimy panu, że to możliwe.

-Nie mam ochoty wylecieć w powietrze, bo jakiś naukowiec od siedmiu boleści próbuje się popisać- po tych słowach wstałem i wyszedłem. Wychodząc z sali czułem spojrzenia wszystkich tu obecnych osób a zanim jeszcze mój prywatny śmigłowiec odpalił silniki usłyszałem, że ten kretyn zarządza dwugodzinną przerwę. Helikopter wystartował. Podróż z wyspy do domu zajął mi około godziny i trzydziestu minut. Gdy wszedłem do domu i włączyłem telewizor pozostało piętnaście minut do rozpoczęcia eksperymentu. Ustawiłem odbiornik na program nadający na żywo to „wielkie wydarzenie” i nasłuchiwałem. Pokazali oczywiście powtórkę z mojego efektownego wyjścia i jeszcze przez chwilę podniecali się tym wszystkim. Ten grubas zaczął uruchamiać maszyny. Wszystkie przyjęły najwyższy stan gotowości. Znałem dokładnie cały projekt. A tę broszurkę trzymałem w kieszeni. Naukowiec w telewizji opuścił dźwignię i policzyłem w myślach … dziesięć…dziewięć…osiem… siedem… sześć… pięć… cztery … trzy … dwa … jeden … W telewizji błysnęło i ekran zaczął prószyć i wyświetlił się komunikat „przepraszamy za usterki techniczne” Chwilę później można było odczuć lekkie wstrząśnięcie ziemią.

-A nie mówiłem…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz