sobota, 21 listopada 2009

Pisarz- prawdziwa historia...

(Jak zwykle parę słów wstępu. Jest to zabawna i mocno podkoloryzowana wizja części autorów i pewnie w jakimś stopniu mnie również. Tekst został również napisany w wakacje 2008 roku, czyli w moim mniemaniu bardzo dawno. Tekst zostaje opublikowany(jak to dumnie brzmi) bez żadnych poprawek. Miłej lektury)


Drzwi niegdyś białe, teraz zaś szare i pokryte masą śladów koloru brązu i czerni, odgradzały inny większy świat, miejsce gdzie zwykłe życie ma większe znaczenie niż tutaj po naszej stronie. Tam ktoś kto jest uznawany za boga tworzy żywoty i równie łatwo je niszczy. Siedzi tam osoba, która została zepchnięta przez nasz świat, ponieważ jego geniusz przytłaczał osoby o zwyczajnym umyśle.

Ciemność za drzwiami pomagała w tworzeniu, gdyż mrok przemawiał do niego. Już wspomniany wcześniej wielki umysł medytował w tym miejscu dzięki czemu jego twory były coraz większe i wspanialsze. Jednak nie można mieć wszystkiego umysł tak genialny nie miał czasu na rozwój i higienę osobistą. Dlatego ukryty on był w dwustukilowym tworze siedzącym na stołku tą częścią swego siedziska, które nie rozlewało się na około, zaś jego przerzedzone tłuste włosy opadały na pyzatą twarz i oczy, które zdradzały inteligencję podobną do rybiej. Poplamiony podkoszulek, pamiętający upadek komunizmu ale niepamiętający prania, mienił się różnymi barwami. W tworzeniu pomagały mu poobgryzany ołówek i pogięta kartka, leżąca na biurku a raczej na pięciocentymetrowej warstwie brudu pokrywającej je. Dzięki nim powstawały światy wspanialsze niż te w naszych snach. Gdy ten bóg pochylał się aby naskrobać na kartce zdanie mające odmienić życie milionów istnień, wirowały wokół niego różne przedmioty, które nie mogły spaść, ponieważ zbyt gęste powietrze im to uniemożliwiało. Gdy wszystkie przedmioty zamarły, a olbrzym wyprostował się oznaczało, że skończył pisać. Oto co stworzył:

„Główny bohater ma być mną osadzonym w tym świecie czyli…
Wysoki przystojny Tamar o atletycznej budowie i długich ciemnych włosach opadających na ramiona. Walczył zawzięcie z dwudziestoma przeciwnikami. Jego spojrzenie przytłaczało. Odziany zawsze w najdroższe rzeczy, powalał jednego po drugim.”




(Jeszcze przez jakiś czas będę zamieszczał tutaj moje starsze wypociny, aby później móc już tylko pokazywać moje to coraz nowsze "dzieła". Mam także w planach zamieszczać posty między opowiadaniami z pewnego rodzaju miniaturkami. Czyli małe fragmenciki zaledwie kilku zdaniowe, ale to później)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz