środa, 18 listopada 2009

Fioletowy Troll

(Będę zawsze zamieszczał krótkie informacje dotyczące tekstu, żeby choć trochę je przybliżyć. Ten tekst powstał w 2008 roku w wakacje więc jest dość stary, co można zauważyć zarówno w tematyce jak i stylu w którym został on napisany. Postanowiłem jednak przedstawić go bez większych zmian jako taki zarys moich starszych "tworów" i z powodu kilku, moim zdaniem, udanych fragmentów.
Sama postać Romana Kruczka jest bardzo złożona i ciekawa. Postać w różnych tekstach przedstawiana jest w różnym świetle. To znaczy, że zależnie od tego co chcę osiągnąć naświetlam wybrane cechy charakteru. W tym przypadku jest to alkoholizm. Życzę miłej lektury.)


Roman Kruczek, tęgi jegomość po czterdziestce. Niski i prawie łysy wszedł pewnym aczkolwiek chwiejnym krokiem na klatkę schodową. Każdy stopień dla niego był niewyobrażalną męką. Roman zaklną pod nosem. Powoli wszedł na drugie piętro. Grawitacja kilka razy się o niego upomniała przez co zaliczył po drodze cztery upadki i raz pocałował ścianę z rozpędu. Wreszcie jakby przez mgłę dostrzegł drzwi do domu. Promyk szczęścia. Myśl, że zaraz spocznie w wygodnym łóżku dodała mu sił. Po dłuższej chwili wydobył klucz z kieszeni i … ponownie grawitacja dała o sobie znać. Gdy powstał mógł przystąpić do otwierania drzwi. Chwila skupienia na wycelowanie i wizjer pękł, drugie podejście zakończyło się złamaniem klucza. Zdruzgotany Roman wpadł na pomysł. Wczoraj w jakimś filmie produkcji amerykańskiej widział jak jakiś tam facet rozwalił drzwi głową, one poszły w drzazgi, a facet wszedł uśmiechnięty do domu. Kruczek spróbował tej sztuczki jednak, zamiast otwartych drzwi nabił sobie ogromnego guza. Gdyby tego było mało, gdy był zamroczony ziemia rzuciła mu się na twarz. Po chwili usłyszał kroki. Zdezorientowany i poobijany uniósł lekko głowę tylko po to żeby zaraz ją znów opuścić. Maczuga fioletowego trolla o mało go nie trafiła. Szybko uniósł się na kolana i odchylił przed ponownym ciosem. Miał już tego wszystkiego dość, on chciał tylko spokojnie położyć się w wyrze a tu mu jakiś Teletubiś jeszcze głowę zawracał. Uniósł ręce w pozycji bokserskiej jednak stwierdził, że blokowanie maczugi gołymi rękoma nie jest zbyt mądre i uskoczył w tył. Niestety tutaj narodził się problem, gdyż budowniczy tego oto bloku nie przewidzieli walki Romana z Trollem i właśnie w tym miejscu umieścili schody prowadzące w dół. Biedny Kruczek zaczął się toczyć, w połowie schodów szczęście się do niego uśmiechnęło i wylądował na nogach. „Nie czas na heroizm” pomyślał „czas uciekać” zobaczył, okno na półpiętrze i postanowił właśnie przez nie się ewakuować wyskoczył krzycząc na całe gardło:

-Pieprz się Fioletowy trolu

Ocknął się w szpitalu. Koło niego siedziała żona, to co później się dowiedział to, że drzwi, które próbował otworzyć, nie były jego drzwiami, że stracił przytomność, ponieważ skacząc ze schodów uderzył głową w ścianę. I najważniejsze, tym fioletowym trolem była jego żona… Czyli po staremu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz