poniedziałek, 22 lutego 2010
Ten dzień...
(Napisane jakiś czas temu, nie ma to tytułu, ale jest to dla mnie jakoś tak szczególny utwór i nie wiem zupełnie czemu...)
Ten dzień zapowiada się beznadziejnie. Wszystko z wolna umiera, tracąc swe barwy. Czerń i czerwień malują świat od nowa, po swojemu, tak żeby nikt go już nigdy nie poznał. Ja zaś leżę oczekując. Wszystko następowało jak w zwolnionym filmie, klatka po klatce. Świat, który znamy umiera, zmienia się w wielką kulę pełną lawy i ognia. Ja zaś leżę. Obserwuję. Moje ciało zespala się z Ziemią, łącząc nas w jedność. Płonę, umieram, staje się częścią nieśmiertelnego Wszechświata jako proch. Świat się zmienia w czerwono-czarnych barwach, okrzykach cierpienia i zapachu śmierci. Ciekawe czy na lepsze...
(Rysunek by Seishi)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz